Szczęście oczami osoby z niepełnosprawnością fizyczną

 

Photo by Tim MossholderSZCZĘŚCIE NA 2 KÓŁKACH

 
Zapraszam na inspirujący wywiad o poczuciu szczęścia z osobą z niepełnosprawnością fizyczną. Muszę jedynie nadmienić, że osoba ta chce być anonimowa. W zasadzie w ogóle nie może się poruszać samodzielnie. Ja od siebie muszę jednak dodać, że to fajny gość, który przeżył niejedno. Od wielu lat jego życie jest zależne od urządzenia zwane respiratorem, do którego jest podłączony przez większą część doby. Porusza się samodzielnie na wózku elektrycznym i prowadzi życie na taką miarę, na jaką może sobie pozwolić. Trzeba mu też przyznać, że ma delikatne podniebienie, bo fantastycznie ,,żongluje" jedzeniem, aby było ono smaczne i apetyczne. 
 

Jak długo jesteś osobą z niepełnosprawnością fizyczną?

Ja wiem, jakieś 30 lat już.

Jak to jest żyć, będąc uwięzionym we własnym ciele tyle czasu? Nie móc zrobić praktycznie nic samemu i będąc zależnym od osób trzecich? Czy w takiej sytuacji można być w ogóle szczęśliwym?

W moim przypadku to możliwe. Co innego jest, gdy ktoś nagle ulega wypadkowi, a ja stopniowo ulegałem ty zmianom.

Czyli masz porównanie życia przed - jako zdrowy mężczyzna i po - na wózku?

Oczywiście. I to jest całkiem co innego. Inaczej jest, gdy ktoś całe życie chorował, od urodzenia i nie zna normalności i inaczej, gdy ktoś zachoruje w starszym wieku, gdzie na początku nie ma rozpoznania, chodzi po lekarzach i nie wiadomo, co mu jest. Potem jest regres i traci sprawność, funkcje i życie poniekąd, bo bycie długi czas w śpiączce to nie jest normalna sprawa. 

Czy straciłeś wtedy poczucie bycia szczęśliwym człowiekiem, gdy uległeś wypadkowi?

Nawet najbardziej optymistycznie nastawieni ludzie też mają słabości, tym bardziej jak coś się dzieje i Ty NIC nie możesz zrobić, nic powiedzieć, gdy właśnie jesteś w śpiączce. I do tego jesteś świadomy. Odczuwasz strach, lęk, że się nie obudzisz i że Cię POGRZEBIĄ ŻYWCEM. Budzisz się i nic nie wiesz, czy jesteś na tym czy na tamtym świecie. Jest taka chwila, że przebiega Ci całe życie przed oczami. Nie ma czasu na ocenę, czy to było szczęśliwe, czy nieszczęśliwe życie. Są różne przebłyski. Są ludzie, którzy mimo wszystko się nie poddają, chcą żyć, są życiowymi optymistami.

Ty się do ich zaliczasz?

Tak. I to do tych niepoprawnych optymistów. Nawet jak już jest bardzo ciężko, nie chce mi się nawet mówić, ale za chwilę ożyję i już mi się chce i myślę pozytywnie. I nigdy nie myślałem o eutanazji czy jakiejś własnej destrukcji.

Czy to znaczy, że szczęścia można się jakoś nauczyć, wypracować je?

Czy ja wiem. To pojęcie względne. Dla jednego szczęściem jest najeść się, a dla drugiego zobaczyć coś ciekawego czy powiedzieć miłe słowo, wsparcie.

Czym dla Ciebie jest szczęście? Co czyni Cię szczęśliwym?

To nie jest proste pytanie. Każdy szczęście rozumie inaczej. Ja jestem najbardziej szczęśliwy, gdy się czuję dobrze przede wszystkim – fizycznie. Bo gdy fizycznie czujesz się dobrze, to się przekłada na psychikę. Jak się słabo czujesz to żebyś nie wiem jak silną psychikę miał, to trudno czuć się dobrze. U mnie to się zmienia z chwili na chwilę. Teraz rozmawiam, a za chwilę coś mnie dławi, dusi i już pryska czar.

Każdy gest, miły, sympatyczny w moją stronę jako pomoc w mojej chorobie jest dla mnie ważny. Ale przede wszystkim czuję się szczęśliwy, kiedy to ja mogę komuś pomóc. Nie tylko czekam na pomoc innych, tylko ja coś mogę. Tym bardziej, że od dawna należałem do ludzi, którzy pomagali innym. Mój zawód, wykształcenie, predyspozycje mnie do tego pchały. Jestem pedagogiem specjalnym i pracownikiem socjalnym. Tego nauczyła mnie moja rodzina, tak zostałem wychowany. Zawsze pomagała innym, nie brała za to nic. Pamiętam jeszcze jak babcia i dziadek pomagali innym, karmili Żydów, biednych, odejmując sobie od ust jedzenie.

Co dawało Ci szczęście, gdy byłeś zdrowy kiedyś, a co po wielu latach choroby i niepełnosprawności?

To co jest niezmienne, to samopoczucie fizyczne. Ponadto, gdy wiem, że moja najbliższa rodzina dobrze się ma, moja mama się dobrze czuje, która jeszcze żyje, to nie uszczęśliwia. Gdy coś złego dzieje się w rodzinie, człowiek żyje w strachu, patrząc nawet pod kątem pandemii.

Wcześniej, w młodości miałem całkiem inne priorytety. Jestem człowiekiem gór, imponowały mi góry, dziewczyny, muzyka, imprezy. Potem stopniowo człowiek dojrzewa, mądrzeje, priorytety życiowe się zmieniają i w czymś innym szuka się szczęścia.

Czyli szczęście się zmienia, w zależności od priorytetów jakie sobie nadajemy w życiu?

Oczywiście. Razem z nimi zmienia się poczucie i kierunek szukania szczęścia i doświadczania go.

Masz jakiś sposób na to, aby cieszyć się każdym dniem?

Staram się każdym dniem cieszyć. Właśnie teraz w moim stanie ja nie żyję przeszłością albo przyszłością, żyję dniem dzisiejszym. Może to jest nienormalne, ale cieszę się jak się obudzę, jak się czuję dobrze. Dziękuję Bogu, że jakoś funkcjonuję.

Czyli dziękowanie za to, co masz jest Twoim generatorem źródła szczęścia każdego dnia? 

Oczywiście.

Trzeba wykorzystywać każdą lepszą chwilę. Ja lubiłem te, gdy mogłem sam układać swoją codzienność. Sam jeździłem na targ, załatwiałem swoje rzeczy, jeździłem do domu, miałem większy wpływ na swoje życie. Teraz w zamknięciu jest mi dużo trudniej, czuję się uwiązany.

Co lub kto pomaga Ci być szczęśliwym?

Moja rodzina, przyjaciele, znajomi. O ile mam z nimi kontakt, mogą mi pomóc, ja im, oni pomagają mi czuć się szczęśliwy. Czyli ktoś, na kogo mogę liczyć. To są ważniejsze rzeczy niż to, czy będę nakarmiony, zabezpieczony pod względem pielęgnacji.

Co daje Ci pozytywne myślenie? Jak to jest być optymistą?

Nie wiem, czy to jest od urodzenia, czy jest to wykształcone, odkąd pamiętam, byłem optymistą. Nawet w bardzo trudnych sytuacjach nawet mi przez myśl nie przeszło, żeby sobie życie odebrać, pociąć się albo myśleć o eutanazji. Pomaganie innym i wykształcenie myślę, że też mi w tym pomogło. Postęp medycyny w temacie osób z niepełnosprawnościami też może przyczynić się do bycia szczęśliwym. Np. gdy pojawia się możliwość pracy, czy kwestia możliwości uprawiania sportu.

Czyli świadomość realizacji potrzeb w danym okresie życia także przyczynia się do poczucia szczęścia.    

No i nadzieja - powinna umierać ostatnia.

Czyli w najtrudniejszym momentach Twojego życia ta nadzieja zawsze była? 

Była i jest. A o szczęście trzeba walczyć cały czas, jeśli już je zdobędziemy. Trzeba je podtrzymywać. 

 

 

Komentarze

Follow