Wpływ PAS (post abortion syndrome) na dobrostan kobiety

Skutki aborcji, syndrom postaborcyjny


Dziecko zawinięte w pieluszki patrzące w obiektywZauważam, że ostatnimi czasy bardzo dużo mówi się o aborcji i prawach kobiet. Wynika to w dużej mierze z regulacji prawnych, które mają miejsce. To temat wywołujący spore emocje i mnóstwo różnic międzyludzkich. Będąc w cieniu tych wydarzeń chciałabym napisać o skutkach aborcji a zwłaszcza o syndromie postaborcyjnym z punktu widzenia PSYCHOLOGII. Podejmę to trudne wyzwanie.



We wcześniejszym poście o Sarze, feminizmie i aborcji (jeśli chcesz poczytać zapraszam tutaj (Nawrócona feministka) wspominałam o tym, że aborcja może być przyczyną wielu poważnych następstw niszczących psychikę kobiety. Sara także dokonała aborcji swojego pierwszego dziecka. W świecie naukowym oraz w opinii wielu rzekomych ,,specjalistów" po dziś dzień panuje dyskusja na temat tego, czy kobiety po aborcji odczuwają jakieś jej skutki, czy nie. Przejmują się tą aborcją czy nie?! Ja stoję na stanowisku, że skutki aborcji istnieją i zdecydowana większość kobiet je przeżywa.

Nie zapomnę jednej z historii, jakimi zasypuje mnie moja serdeczna koleżanka pracująca w szpitalu na intensywnej terapii noworodków. Opowiedziała mi historię jednej kobiety wysoko wykształconej, która już dobrze po 30 roku życia zaszła w ciążę, ale jednak uznała, że jej nie chce. Nie czas, nie miejsce, nie partner, nie wiem. Tak zdecydowała. Poszła do lekarza, który dał jej tabletki, aby wywołać przedwczesny poród i wydalić płód na jeszcze wczesnym etapie zaawansowania - tak powiem.

Kiedy akcja się zaczęła, trafiła do szpitala poczynając swoje dziecko w 18 tygodniu chyba ( jak dobrze pamiętam). To bardzo wcześnie. Ponoć takich wczesnych dzieci się nie ratuje, bo szanse przeżycia są znikome. Jednak kobieta miała pewne wpływy i jak zobaczyła swoje przepiękne, ukształtowane dzieciątko wielkości swojej dłoni, coś w niej pękło i zmieniła zdanie. Błagała wszystkich dookoła, żeby ratowali jej dziecko i że ona zmieniła zdanie i jednak je chce przyjąć. Zrobiła ponoć aferę na pół szpitala. Dzieciątko trafiło na oddział intensywnej terapii do mojej koleżanki. Dziewczyny robiły co mogły, nawet na pytanie i pozytywną odpowiedź kobiety ochrzciły dziecko, jeszcze żyjące. Po kilku godzinach zmarło. Dalszy obraz? Załamana, krzycząca i płacząca kobieta żegnająca się ze swoim zmarłym w cierpieniu dzieckiem. Personel szpitala mówił, że patrząc na jej stan i tąpnięcie jakie przeżyła nie wyjdzie z tego szybko. Gwarantowali jej silny stan depresyjny. Taka sytuacja.

Pewna siebie, wykształcona, świadoma kobieta, niezależna i silna. Do tego stopnia, że zadecydowała sama o tym, czy urodzić dziecko, czy nie. Szkoda, że nie zastanowiła się etap wcześniej - czy począć dziecko, czy nie! Gdzie odpowiedzialność? Wybaczcie, ale mi osobiście ręce opadają. Rozumiem, że można wybrać: chcę taki samochód... a jednak nie, sprzedaję go. Ale tak o, zdecydować chce dziecko - aaa jednak nie. Aborcja. Przecież to nie rzecz. Tym wstępem zapraszam dalej na przygodę z objawami takich właśnie poczynań.

PAS (post abortion syndrome) to nie tylko problemy natury psychologicznej. To zespół wielu poważnych zaburzeń dotykających wszystkich sfer człowieka – duchowej, psychicznej, fizycznej, seksualnej i relacji. Objawy nie zawsze występują razem i nie zawsze z dużym lub maksymalnym natężeniem. Zależy to od wielu czynników, jakich jak np.:
  •  osobowość, charakter i temperament osoby,
  • doznane traumy, 
  • liczba dzieci żyjących i utraconych, 
  • przebieg ciąż i aborcji, 
  • posiadanie wsparcia w swoim otoczeniu.

Problematyce psychicznych następstw sztucznego przerwania ciąży poświęcił uwagę w swojej pracy W. Kokoszka. Z badań, jakie autor przeprowadził wy­nika, że u wszystkich kobiet które dokonały zabiegu przerwania ciąży, wystę­pują objawy niezrównoważenia emocjonalnego, nerwice. A.N. Mołochow także podkreśla występowanie ostrych nerwic po zabiegu przerwania ciąży. Autor nadmienia, że przy określonych skłonnościach, mogą wystąpić objawy przewlekłe, a na­wet symptomy nieprawidłowej osobowości (psychopatii).

Wanda Półtawska – (wieloletnia przyjaciółka Jana Pawła II, doktor medycyny) także zwraca uwagę na problemy natury psychologicznej po zabiegu przerwania ciąży. W wyniku kilkuletnich badań nad konsekwencjami psychologicznymi aborcji rozróżnia ona bezpośrednie, wtór­ne i późne zaburzenia. Autorka wyraźnie zaznacza, że ilościowo więcej przy­padków zaburzeń występuje w czasie późniejszym. W. Półtawska przedstawia studium reakcji agre­sywnych oraz czynniki pogłębiające poczucie winy u kobiety po przerwaniu ciąży. [W. Półtawska, Zaburzenia psychiczne po przerwaniu ciąży, Ogólnopolska Sesja Naukowa dz. cyt., s. 66 – 85].

Kobiety po aborcji cierpią na obniżone poczucie własnej wartości oraz brak zaufania do samej siebie. Obniża się ich wiara we własne możliwości. Pojawiają się problemy z podejmowaniem decyzji. Może to skutkować poczuciem zniechęcenia, beznadziei, braku sensu życia. To z kolei prowadzi do depresji. I kółko się zamyka.

Aborcja ma także swoje skutki w SFERZE SEKSUALNEJ. Mogą się objawiać na dwa sposoby. Część kobiet przeżywa brak satysfakcji ze współżycia, lęk lub nawet wstręt do mężczyzn i do seksu. U innych pojawia się hiperseksualność, czyli poszukiwanie nowych partnerów seksualnych.

Nie bez winy pozostają tutaj mężczyźni. Ich postawa i nastawienie często są decydujące w walce o utrzymanie dziecka przy życiu. Pozwolę sobie zacytować słowa podsumowania badań analitycznych nad zaburzeniami występującymi po przerwaniu ciąży.

- Jednym z najważniejszych czynników, który doprowadził do decyzji niedonoszenia ciąży jest charakter relacji między kobietą a ojcem dziecka oraz jego nastawienie do nieplanowanej ciąży. Postawa partnera, która w mniejszym lub większym stopniu sugerowała kobiecie poddanie się zabiegowi aborcyjnemu, spowodowała powstanie poczucia żalu i złości. Konsekwencją było postawie­nie kobiety w sytuacji bez wyjścia i konieczność, a nawet przymus usunięcia ciąży, w brew niej samej. Szczególnie widoczne jest to u kobiet odrzuconych emocjonalnie przez partnera. Poczucie niespełnienia związku, brak miłości, rodzący się niepokój, zmusza do wartościowania etycznego popełnionego czy­nu. Powstaje konflikt, którego następstwem jest negatywna ocena własnego postępowania, powstanie poczucia winy, odrzucenie partnera oraz negatywne nastawienie do dzieci, które się już urodziły -.

Kobiety rodzące dzieci po wcześniejszej aborcji znacznie częściej zapadają na depresję popołogową. Trudno im jest wyrażać czułość, dość rzadko dotykają swoje dzieci, szybciej rezygnują z karmienia ich piersią, co prawie zawsze skutkuje osłabieniem emocjonalnego kontaktu i więzi z dzieckiem.

INNE BADANIA I ARTYKUŁY NAUKOWE:


1. W piśmie psychiatrycznym BMC Psychiatry opublikowano dane dotyczące badań nad syndromem poaborcyjnym. Stwierdzono, że część kobiet (20 proc.) przeżywa taki syndrom już w pierwszym miesiącu po zabiciu dzieci nienarodzonych. Ponad 60 proc. zaczyna go doświadczać 3 miesiące później.

2. Z badań A. Speckharda, V. Rue i D. C. Reardona wynika, że silne poczucie winy pojawia się u więcej niż 90% kobiet po aborcji. Spośród przebadanych kobiet, 100% doświadczało smutku i poczucia straty, prawie wszystkie były zaskoczone intensywnością negatywnych emocji związanych z przebytą aborcją, większość z nich myślało wciąż o zabitym dziecku i odczuwało strach związany z rozpoznaniem przerażającego rozmiaru własnej agresji. U prawie wszystkich wystąpiły wspomniane wcześniej reakcje rocznicowe.

3. Z badań Reardona, Speckharda i Rue wynika, że ponad połowa kobiet po aborcji stosuje także przemoc wobec samej siebie – u około 60% z nich pojawiają się skłonności samobójcze; próby samounicestwienia podejmuje ok. 30%, a ok. 20% czyni to wielokrotnie. Samokaranie się przybiera także inne formy: zaniedbywanie siebie lub samookaleczanie.  

W jaki sposób kobiety radzą sobie z aborcją?

Każdy z nas posiada w sobie szereg mechanizmów obronnych, których przeznaczeniem jest ogólnie mówiąc chronić naszą psychikę. U kobiet po aborcji najczęstszym jest WYPARCIE faktu z pamięci albo UMNIEJSZENIE jego wagi (ponad 60%). Innym mechanizmem mającym ,,wzięcie” jest UCIECZKA. Wówczas kobieta rzuca się w wir przeróżnych zajęć – praca, dom, obowiązki. Dzięki temu jest zaangażowana w inne aktywności pod każdym względem: fizycznym, psychicznym, emocjonalnym. Te z kobiet, które mają w sobie słabe mechanizmy kontroli, mogą wchodzić w nałóg, gdzie odreagowanie napięcia dokonuje się poprzez nadmierne spożywanie alkoholu, narkotyków, leków uspokajających lub innych środków psychoaktywnych.  

Choroby psychiczne

Mechanizmy obronne, bez względu na to ile trwają, prawie zawsze są tylko na jakiś czas. Dlaczego? Psychologiczne następstwa aborcji i tak dadzą o sobie znać. Najczęstszą chorobą psychiczną u kobiet po aborcji jest DEPRESJA. Często w tym przypadku objawia się:
  • długotrwałym smutkiem,
  • utratą apetytu, 
  • bezsennością lub płytkim snem nie dającym wypoczynku, 
  • poczuciem chronicznego zmęczenia, 
  • ociężałością ciała.

Trwająca długo depresja często osłabia układ odpornościowy, zwiększa podatność na infekcje, choroby. Niejednokrotnie dochodzi do utraty normalnej aktywności wynikającej z patologicznego przeżywania żałoby i destrukcyjnego poczucia winy. Choroby psychiczne u kobiet przed aborcją zaostrzają swój przebieg po jej dokonaniu; dotyczy to szczególnie depresji, schizofrenii i nerwic. Kobiety po aborcji prawie czterokrotnie częściej od kobiet po porodzie stają się pacjentkami szpitali psychiatrycznych. Im więcej aborcji, tym większe ryzyko trafienia do szpitala psychiatrycznego.

Zabieg przerwania ciąży, jako PRZECIWNY NATURZE, wywołuje zaburzenia psy­chiczne, których kobiety nie chcą ujawnić zgłaszając się do psychologa lub psychiatry. W wypadku głębokich zmian kobiety takie trafiają na oddział psy­chiatryczny. U wielu innych genezą zaburzenia psychicznego po zabiegu prze­rwania ciąży jest konflikt między podjętą decyzją, a normami etycznymi, ne­gującymi zabieg.


Jak poradzić sobie po utracie dziecka?


Kiedy tracimy bliską osobę, przeżywamy żałobę. Ważne jest, aby cierpienie po stracie było rozładowane przez prawidłowo przeżytą żałobę, która najczęściej składa się z kilku etapów:

1. załamanie psychiczne,

2. zaprzeczanie,

3. gniew,

4. negocjowanie,

5. pogodzenie się. 


Lub idąc za Elisabeth Kubler - Ross:
  • ZAPRZECZENIE 
  • GNIEW
  • TARGOWANIE
  • DEPRESJA 
  • AKCEPTACJA 

Żałoba przeżywana w sposób patologiczny nie prowadzi do pogodzenia. Zatrzymuje się na jednym z wcześniejszych etapów. Może się to objawiać poprzez: poczucie bycia sprawcą śmierci dziecka, brak pożegnania i wyrażenia żałoby przez pogrzeb, tłumienie uczucia żalu oraz lęku przed tym jak zareaguje otoczenie. W patologiczny sposób może być również przeżywane poczucie winy – poprzez jej zaprzeczenie, stłumienie, brak wyrażenia, utratę nadziei na pojednanie się z Bogiem, sobą samym czy partnerem życiowym.

NAJWAŻNIEJSZE, żeby niczego się nie bać i po prostu zgłosić się po pomoc do specjalisty psychologa/psychoterapeuty, jeżeli odczuwasz taką potrzebę. Pomoc kobietom w ciąży oferuje również wiele fundacji takich np. jak Fundacja Małych Stópek. Wszelkie informacje na temat tego, jak skorzystać z pomocy oferowanej przez Fundację można znaleźć poniżej w tym linku: https://dlazycia.info/ 

Osobiste wnioski

Psychiczne następstwa aborcji jak i konsekwencje somatyczne są tak samo ważne. Wiele kobiet choć zmaga się z nimi nie podejmuje ostatecznie leczenia i pozostaje bez potrzebnej pomocy. Zdruzgotane wewnątrz na cale życie. 

Może zamiast wykłócać się i tracić energię na to, czy dawać prawo do aborcji czy nie, warto ją spożytkować na profilaktykę. Nauczaniu kobiet czym jest NPR - naturalne planowanie rodziny, jak działa cykl kobiety, jakie są jego prawidłowości i jak to obserwować. I przede wszystkim wskazywać na fakt brania odpowiedzialności za swoje postępowanie. Pomijam tu oczywiście gwałty i inne. Obawiam się, że życie na skróty nie jest najlepszym rozwiązaniem, jakie możemy znaleźć. Myślę, że warto zwrócić uwagę na fakt godności kobiety, jej przeznaczenia i roli w życiu i społeczeństwie.

Potrzebna jest nam dzisiaj postawa zmierzająca do świadomości czym jest dawanie i przekazywanie życia. To piękny akt stwórczy. Popełniamy błędy, to normalne. Przecież jesteśmy tylko ludźmi, nie herosami. Tym bardziej właśnie potrzebna jest odpowiedzialność, aby nasze błędy nie miały jeszcze gorszych skutków w przyszłości. Zadanie nie jest łatwe niestety, bo dzisiejszy świat podsuwa rozpustę, nagość, seks, przyjemności i masę innych podobnych obrazów. Ale na litość boską… chyba mamy coś takiego jak rozum, wolną wolę. Owszem możemy dążyć za tym, co daje rozpędzony świat, tylko do czego to zmierza???

Przeglądając różnego rodzaju artykuły oczywiście znalazłam także takie, które wprost przemawiają za tym, że nie ma czegoś takiego jak syndrom postaborcyjny lub, że kobiety po aborcji wcale jej nie żałują i uważają podjętą decyzję za słuszną. Jednak po przeanalizowaniu tychże artykułów uważam argumentację ich autorek za niewystarczającą, niepełną lub posiadającą jeden skrajny punkt widzenia. To zwyczajna ignorancja. Jest zbyt wiele różnorodnych badań wskazujący na fakt powikłań po dokonaniu aborcji. Są też takie badania, które nie wykazują tego wprost lub jasno i są kontrowersje, zgadza się. Nie neguję. Jednak zdecydowanie więcej badań można znaleźć na obecność PAS, niż jego brak.

Podaję w głównej mierze szereg badań, jakie udało mi się odkopać, aby ukazać pewną prawdę. Bo tylko ją chcę głosić. Nie mówię więc, że wszystkie kobiety po aborcji będą cierpiały do końca swojego życia, bo jak czytaliście na początku posta to zależy od wielu czynników.

Jeżeli kobieta nie posiada wystarczająco wykształconych wartości, etycznych, moralnych, akt aborcji może nie zrobić na niej wielkiego wrażenia i nie zastopuje jej dokonanie kolejnej. Chodzi tylko o pytanie natury chyba czysto antropologicznej: jeżeli kobieta jest stworzona do dawania życia, to jak mają ją ominąć skutki zabijania życia, które w niej jest? Emocji, psychiki – na dłuższą metę nie da się oszukać. Przykro mi.

Problemem mogą być trudności finansowe, brak wsparcia dla matki, lęk o dobre wychowanie dziecka, ludzkie gadanie. Zabicie dziecka -- nie rozwiąże ,,problemu”, bo dziecko to NIE PROBLEM. To osoba. To nowe życie. Może warto spróbować zmienić swoje myślenie?


Dalej gadała i gadała. W końcu oznajmiła: "Nie podoba mi się, jak ten kraj jest rządzony. Chciałabym, żeby moja wnuczka miała prawo do aborcji." Odpowiedziałem: "No cóż, droga pani, nie sądzę, żeby miała pani powody do martwienia się o sposób rządzenia tym krajem. Widzę, dokąd zmierza, i nie wątpię, że wnuczka będzie miała prawo do aborcji. Powiem więcej, będzie miała prawo nie tylko do aborcji, ale także do uśpienia pani." Co w dużej mierze przyczyniło się do zakończenia rozmowy.

Cormac McCarthy - To nie jest kraj dla starych ludzi





Komentarze

  1. Niestety ja urodziłam synka który od początku był skazany na śmierć. Żył 3 godziny przez te 3 godziny jedynie co poznał to ból,cierpienie, obcy ludzie, rurki i kabelki. Nie było mi dane go przytulić. Lekarze sugerowali aborcję. Nie zgodzilam się. Żałuję do dziś tej decyzji. Urodziłam swoje dziecko tylko po to by umarlo w bólu. Piekło kobiet, nie życzę by ktoś przeżył to co ja, ale chce żeby każda kobieta miała wybór.

    OdpowiedzUsuń
  2. Stanęła Pani po stronie życia mimo wszystko. Chociaż łączyło się to z przeogromnym cierpieniem zarówno Pani jak i synka. Dane i zadane nam nowe życie często wymaga poświęceń i ogromnej odpowiedzialności. Myślę, że synek przez choć tak krótki czas swojego życia czuł się chciany i kochany, choć nie dane mu było żyć dłużej. Nie można oceniać Pani wyborów i decyzji, ponieważ w krytycznej i trudnej sytuacji robiła Pani to, co uważała za słuszne i najlepsze dla siebie, dla dziecka. A myślę sobie też, że ma Pani małego, świętego Anioła, który teraz oręduje i opiekuje się Panią tu, na ziemi. Pięknego, świętego Anioła w niebie, który nadal czuje miłość swojej matki, a nie gorycz odrzucenia. Ja w to wierzę. Bardzo dziękuję za podzielenie się tutaj tymi trudnymi słowami i świadectwem tego doświadczenia. Pani słowa też pokazują, jak czasem trudne i zawiłe są różne sytuacje i jak trudno znaleźć dobre wyjście z nich. Mam ogromną nadzieję, że Pani ból po stracie maleństwa z czasem... zostanie choć trochę ukojony. Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Minęło od śmierci mojego Synka 4 lata ból jest taki sam tylko się do niego przyzwyczaiłam. Drugi raz bym nie zdecydowała urodzić dziecka z tak poważnymi wadami. Urodzić dla cierpienia, a to nie ma sensu.

      Usuń

Prześlij komentarz

Follow