- Po drugie. Co mogę zmienić,
aby nie siedzieć w dołku, kiedy już w nim jestem? Co w tym życiowym bałaganie zależy ode mnie? Co mogę zmienić?
- Po trzecie. Co mogę dla siebie zrobić,
żeby moje życie było lepsze, żebym czuł się bardziej szczęśliwy?
Nie chcę już wspominać
o tym, że dobrze by było to wszystko potem ZROBIĆ. Tak wiem - to nie takie
proste. Ostatnimi laty sama zapodałam sobie porządny dołek. Dlatego mam wrażenie, że
żyję bez znieczulenia. Co oznacza, że mnie czasem BARDZO BOLI. Z jednej tylko
strony oczywiście. Z drugiej strony naprawdę czuję, że żyję. Doświadczam
wszystkich możliwych uczuć, jakie tylko we mnie są. Smutku, żalu, czasem nawet
rozpaczy, odrętwienia czy takiego rozszczepienia uczuć. Wtedy sama już nie
wiem, co czuję. Totalnie skrajne emocje. Totalny rollercoaster. Tak uwierz - da się to wszystko czuć, niezależnie od stanu, pochodzenia, kultury, wykształcenia. Nie ma to jak być kobietą, co? 'Baby' wiedzą co i jak. Staram się wtedy po prostu pamiętać, że wszystkie emocje są dobre, ważne i potrzebne. Bo tak właśnie jest.
Stateczność a zmiana
Życie nie jest
statyczne. Jest dynamiczne. Tym bardziej ciekawi mnie fakt, że pomimo tej
wiedzy robimy wszystko, żeby doprowadzić do ustatkowania się, przewidywalności,
stałości. Boimy się wyjść ze strefy komfortu, bo wygodniej siedzieć w tym, co dobrze znane. A kiedy coś na zewnątrz wymusza na nas zmianę, robimy wielkie oczy i pojawia się w nich strach co będzie. Trudne zadanie nakładamy
na siebie. A co jeśliby zmienić sposób naszego myślenia na totalnie odwrotny? Czyli wyznawać podejście, że zmiany nie są złe tylko dobre. Lęk przed zmianą byłby mniejszy a odpowiednie podejście do życia dodałoby nam jeszcze odwagi ?!
Jest mi dużo łatwiej, kiedy próbuję
akceptować fakt, że w moim życiu
dokonują się ciągłe zmiany. Raz na lepsze, raz na gorsze. Ponoć to jest jedyna pewna rzecz w życiu - ZMIANA. Wtedy mniej boję się
iść w nieznane. Sięgać po nowe rzeczy. Uczyć się ich. Powiedzenie mówiące o tym, że "strach ma wielkie oczy" jest
poprawne i sprawdza się w 100%. Potem idzie już z górki. Życie i doświadczenie mnie tego nauczyło. Kiedy kilka razy wytrzeszczysz oczy zaczynasz się przyzwyczajać i po prostu ćwiczysz proces adaptacji do zmian.
Motywacji więcej 💪
Chcę Cię z całych moich
sił zachęcić do tego, abyś się nie bał iść po nowe doświadczenia. Stawiaj małe kroczki do przodu, eksplorując
świat i ubogacając tym samym swoje życie. Słyszysz? Małe kroczki. Nikt nie będzie kazał Ci skakać na główkę od razu do bezkresnego groźnego oceanu. Chyba sam lęk przed tym zadaniem mógłby już zabić :) Przynajmniej mnie. Wszystko się zaczyna od małych rzeczy. To ośmiela mnie, aby dalej stawiać kolejne kroczki.
Dobre pytania do weryfikacji
To wyzwanie, ale też tak naprawdę
zadanie tak dla Ciebie, jak i dla mnie. Nie jesteś w tym sam. Ja zaliczyłam wiele trudnych i nieprzyjemnych doświadczeń w życiu, ale zawsze miałam nadzieję na
lepsze jutro. W jakich jeszcze będę kto to wie?! Nic nie trwa wiecznie. Chcę
się teraz wspiąć na kilka szczytów, wyjść z cienia i ogrzać swoją buzię w
cudownym, ciepłym słońcu. Do tego jest mi potrzebne przekonanie, że nie trzeba
się bać i iść w nieznane. Jak coś pójdzie nie tak, zawsze istnieje jakieś
wyjście z sytuacji. Jakiś plan B, czy po prostu wyjście awaryjne zwane ucieczką. Ja nie chcę się zastanawiać potem całe życie, dlaczego czegoś nie zrealizowałam choć chciałam. Dlatego ćwiczę aktywnie swoje podejście, zadając sobie szereg pytań - bo nie chcę żyć na autopilocie. Polecam je i Tobie:
- Czego pragniesz w swoim życiu? Do czego chcesz dążyć?
- Co sprawia Ci dużą radość, jakie czynności? Rób tego więcej!
- Czy widzisz prawdziwy sens tego, co robisz w życiu, w domu, pracy?
Ponadto, żeby nie tracić odwagi i zapału do pracy nad tym, aby nie bać się zmiany, warto poszukać dla siebie inspiracji. Osób, które są Twoim wzorem, autorytetów. Aby przeć do przodu trzeba mieć punkt odniesienia. A zawsze lepiej jest patrzeć w górę niż w dół.
Może więc już czas…
zmienić pracę, zacząć realizować swoje pasje, wyjechać do miejsca, o którym tak
długo marzyłeś. Może poprosić kogoś o pomoc, pogodzić się z osobą, z którą tak
długo nie rozmawiasz. Otworzyć się na relacje. Kiedy jak nie teraz? Ja za długo
tkwiłam w stagnacji i chcę obudzić się przynajmniej ze snu, bo nie mam
pewności, że obudzę się jutro. Jedyne, co mam to DZISIAJ. Chcę je wykorzystać jak najlepiej. Z otwartymi ramionami na to, co niesie JUTRO (Jeśli przysienie). Przecież i tak do końca nigdy nie wiem, co mnie czeka, więc przestaję się bać nieznanego, a zaczynam traktować je z zaciekawieniem i nadzieją.
Pięknie ten temat ubiera w słowa Edyta Golec w
swojej autorskiej piosence: "W nieznane".
Za oceanem łez, w dolinie marzeń gdzieś, czeka jutro właśnie tam mnie weź.
Za
pustyniami słów, płaskowyżami zła, czeka jutro a na ciebie ja.
W
nieznane, zabierz mnie w nieznane, od szarości, codzienności dalej.
Na
nieznane, zabierz mnie kochany, gdzie się nic nie dzieje zgodnie z planem.
Jesteśmy
chwilą nieskończoności. Wielką tajemnicą, skrytą wśród wieczności, kiedy pewne
nie jest nic. W nieznane trzeba iść.
Link do piosenki... polecam!
Piosenka ,,W nieznane"
O zmaganiach aby pójść w nieznane świetnie też śpiewa Panic! At the disco do filmu - Kraina Lodu 2.
Niech pomogą Ci w tym też muzyczne inspiracje, z których ja nieustannie korzystam.